wielkie nazwisko kina amerykańskiego, autor "Nieustępliwych", "Życia Carlita", "Mission impossible", czyli najbardziej popisowych sensacji. Teraz wziął się za science fiction. Reżyser jego wymiaru musi się wykazać i najwyraźniej doszedł do wniosku, że powinien nawiązać do tej najbardziej ambitnej formy science fiction, jaką była "2001: Odyseja kosmiczna". Można tu jeszcze przytoczyć "Bliskie spotkania trzeciego stopnia", gdzie również widzieliśmy przybyszów z tamtego świata w postaci przezroczystych glutów. <br>TR: - Ale to, co odróżnia film Briana de Palmy od obrazu Spielberga, to programowa dezynwoltura wobec możliwości współczesnego kina, wobec oszałamiającej elektroniki. W "Misji na Marsa" mamy czasem wręcz unikanie efektów wizualnych, prezentowanie technologii przyszłości w