i jeden drugiego obtańcowywał: cieśla Korbala, bo wierzył w jego spryt, a Korbal cieślę, bo wietrzył u niego gotówkę.<br>Dlatego szli razem do Celulozy, dlatego przez dzień cały różne sobie świadczyli przysługi, dlatego wreszcie wieczorem pod murem, jeśli cieśla kichnął, to Korbal zaraz ciepłym słowem go otarł:<br>- Na zdrowie, ojczulku.<br>- Bóg zapłać, panie kochany, Bóg zapłać...<br><page nr=47> <br>Któregoś dnia - był to ich leżenia na placu dzień trzeci czy czwarty - zaczął Korbal starego przysposabiać.<br>- Dla was, ojczulku, najlepiej byłoby pójść na plac drzewny. Na " siekierę". Strugacze w każdej partii mają takiego, któren obałki dla nich siekierą szykuje. Nazywa się - "siekiera". Tobyście tamuj cieśliczką sobie