Typ tekstu: Książka
Autor: Praszyński Roman
Tytuł: Jajojad
Rok: 1997
w swoim citroenie. Auto zatrzymało się przy chodniku. Komisarz machnął w kierunku idącego wolno poety.
- Wsiadaj! - rozkazał.
Bruno rozejrzał się po wąskiej uliczce obiegającej wzgórze Liebichshöhe i szybko wykonał polecenie.
Podwójny agent puścił sprzęgło i skierował się na trasę wylotową w kierunku granicy.
- Stęskniłeś się? - mruknął Jasieński.
- Jesteś mi potrzebny.
Bruno spojrzał z ukosa na kierowcę.
- Powinniście zapisywać się do mnie w kolejce.
- Będzie wojna - powiedział cicho fałszywy komisarz.
- Wzruszasz mnie.
- Musimy jej zapobiec.
- Jasne, zawsze chciałem uratować świat.
- Ja nie żartuję.
- Nie macie tam w policji jakiegoś psychiatry? Może on ci pomoże?
Wyjechali poza rogatki. Rdzawe płachty pól przecinały ciemne
w swoim citroenie. Auto zatrzymało się przy chodniku. Komisarz machnął w kierunku idącego wolno poety.<br>- Wsiadaj! - rozkazał.<br>Bruno rozejrzał się po wąskiej uliczce obiegającej wzgórze Liebichshöhe i szybko wykonał polecenie.<br>Podwójny agent puścił sprzęgło i skierował się na trasę wylotową w kierunku granicy.<br>- Stęskniłeś się? - mruknął Jasieński.<br>- Jesteś mi potrzebny.<br>Bruno spojrzał z ukosa na kierowcę.<br>- Powinniście zapisywać się do mnie w kolejce.<br>- Będzie wojna - powiedział cicho fałszywy komisarz.<br>- Wzruszasz mnie.<br>- Musimy jej zapobiec.<br>- Jasne, zawsze chciałem uratować świat.<br>- Ja nie żartuję.<br>- Nie macie tam w policji jakiegoś psychiatry? Może on ci pomoże?<br>Wyjechali poza rogatki. Rdzawe płachty pól przecinały ciemne
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego