od pewnego kaprala, i był bardzo dumny. Stary Tadżi wymykając się któregoś targowego dnia do <orig>czajchany</> wziął go ze sobą. Siedzieli z podwiniętymi nogami na dywanach i popijali zieloną herbatę z miseczek. Na ścianach plotły się fikuśne arabeski, drzwi i krokwie były całe w ornamentach. Tam usłyszał o ostatnim emirze Buchary, Saidzie Olimchanie, najpiękniejsze dziewczęta grabił do swojego haremu, a na cały kraj sprowadził taką nędzę, że go dotąd przeklinali.<br>Tadżi ledwie mówił po rosyjsku, więc nadrabiał, jak mógł, najżywszą gestykulacją. "<orig>Basmaczi</> - mówił - <orig>basmaczi</>!", i strasznym grymasem wykrzywiał twarz, krwiożerczo szczerząc zęby, z czego Jurek wywnioskował, że były to takie tutejsze