mnie pani przedstawić swemu towarzystwu?<br>Młody lekarz Drozdowski, który po powstaniu warszawskim pracował w tutejszym miejskim szpitalu, słuchał wynurzeń mecenasa Krajewskiego z pobłażliwym uśmiechem.<br>- Nie, drogi mecenasie - odezwał się w pewnej chwili wszystko to pięknie brzmi, ale ja się już nie dam nabrać na żadną ideologię.<br>Krajewski oburzył się:<br>- Nabrać! Cóż to za określenie? W tym wypadku, uważam, zupełnie niewłaściwe.<br>- Moim zdaniem w każdym wypadku właściwe. Pan powiada: Londyn, świat anglosaski, Zachód, chrześcijańska cywilizacja, obrona prawdziwej demokracji...<br>- Sam więc pan widzi, gdzież tu nabieranie? To są trwałe, niezbite wartości.<br>- Słowa, panie mecenasie. Takie same wartości zadeklarują panu na Wschodzie.<br>- O, przepraszam, wcale