Typ tekstu: Książka
Autor: Szklarski Alfred
Tytuł: Tomek w krainie kangurów
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1957
łowców. Był to wysoki
mężczyzna, ubrany jak większość australijskich osaników. Uchylił
kapelusza o szerokich kresach i odezwał się uprzejmie.
- Witam panów i winszuję zręczności. Radzę zaoszczędzić sobie
wszelkiego trudu i po prostu zastrzelić szkodnika.
- Nie mamy zamiaru zabijać tak wspaniałego zwierzęcia - oburzył się
Wilmowski. - Zabierzemy je z sobą do Europy.
- Czyżby panowie trudnili się łowieniem zwierząt? - zdziwił się
nieznajomy.
- Zgadł pan - potwierdził Wilmowski. - Łowimy zwierzęta do ogrodów
zoologicznych. Mój towarzysz, pan Bentley, jest dyrektorem ogrodu
zoologicznego w Melbourne.
- Bardzo mi przyjemnie panów poznać - odparł nieznajomy. - Jestem
Allan. Moja farma hodowlana znajduje się nie opodal. Zrobią nam panowie
wielką przyjemność, odwiedzając nas
łowców. Był to wysoki<br>mężczyzna, ubrany jak większość australijskich osaników. Uchylił<br>kapelusza o szerokich kresach i odezwał się uprzejmie.<br> - Witam panów i winszuję zręczności. Radzę zaoszczędzić sobie<br>wszelkiego trudu i po prostu zastrzelić szkodnika.<br> - Nie mamy zamiaru zabijać tak wspaniałego zwierzęcia - oburzył się<br>Wilmowski. - Zabierzemy je z sobą do Europy.<br> - Czyżby panowie trudnili się łowieniem zwierząt? - zdziwił się<br>nieznajomy.<br> - Zgadł pan - potwierdził Wilmowski. - Łowimy zwierzęta do ogrodów<br>zoologicznych. Mój towarzysz, pan Bentley, jest dyrektorem ogrodu<br>zoologicznego w Melbourne.<br> - Bardzo mi przyjemnie panów poznać - odparł nieznajomy. - Jestem<br>Allan. Moja farma hodowlana znajduje się nie opodal. Zrobią nam panowie<br>wielką przyjemność, odwiedzając nas
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego