klientów. Cześć, malcziszka - powtarza głos. Zaraz, zaraz. Przecież ja ją znam, kupuję u niej często pirackie kompakty po dychu. A, cześć, odpowiadam<br>i właściwie to się cieszę, że ją spotkałem. Jakaś znajoma i sympatyczna gęba. Bo o bazarze to trudno powiedzieć, że to sympatyczne miejsce. Co, już po robocie - pytam. Da, da - odpowiada. Irinka, chyba ma na imię Irinka. Ci Ormianie, co rozprowadzają płyty, tak do niej mówili. No i jak dziś poszło, Irinka. Macha ręką, możet byt'. Policja nie łaziła? Nieeet, no, niemnożka ljudi pakupało. A ty nie chocziesz szto nibud'? Nie, dzisiaj nie za bardzo. Szukam kogoś. No, jak