straszna noc. To jednak, co najgorsze, miało dopiero nadejść. Najpierw był telefon z komendy rejonowej policji. Dzwonił Mirosław. Zmienionym, nieswoim i drżącym głosem powiedział żonie, że w nocy miał wypadek, że prawdopodobnie są ofiary śmiertelne i w związku z tym jest zatrzymany i prosi ją o natychmiastowy przyjazd na policję. Dosłownie chwilę później, kiedy roztrzęsiona pani Danuta próbowała poupychać do torebki jakieś, jej zdaniem najpotrzebniejsze w tej sytuacji, dokumenty - telefon zadzwonił drugi raz.<br>Ta wiadomość była jeszcze straszniejsza - telefonowano ze szpitala, dokąd w nocy przywieziono jej córkę, Agnieszkę. Miała wypadek, jej stan jest bardzo ciężki, właśnie skończyła się operacja i proszą