dzień. W pewnej chwili ktoś zapukał do<br>drzwi.<br> Staszek, nie namyślając się wiele, podszedł do sieni i<br>otworzył drzwi wejściowe. Zdziwił się widząc przed sobą zupełnie<br>obcą twarz. Zmierzył przybysza od stóp do głów, zajrzał mu<br>w oczy, usiłując odgadnąć, z czym przychodzi, i czekał<br>w milczeniu, aż ten przemówi.<br> - Dzień dobry, panie Staszku, witam pana serdecznie<br>- powiedział przybysz z uśmiechem i przedstawił się ściskając<br>równocześnie rękę Marusarza na powitanie. - Jestem Karpiński z<br>Warszawy, a przysłał mnie do pana Bronek Czech. To mój<br>kolega, razem studiowaliśmy w centralnym Instytucie Wychowania<br>Fizycznego. Nazwisko moje na pewno nic panu nie<br>mówi, ale zaraz wyjaśnię