nieco głęboką blizną na policzku. Swoje obecne stanowisko zawdzięczał Wrona niedawnej przeszłości partyzanckiej. Ponieważ lubił się zabawić i dobrze popić, Pieniążka obdarzał raczej sympatią. Był z nim od pewnego czasu na ty.<br><page nr=130> - Nieźle już, widzę, popiłeś, bracie! - poklepał go przyjaźnie po ramieniu.<br>Pieniążek zachichotał:<br>- Pewnie, że popiłem. Ty też popijesz.<br>- Ech! - skrzywił się Wrona. - Nie lubię takich szop, to dobre dla zgniłych burżujów...<br>Pieniążek zatarł dłonie:<br>- Polubisz jeszcze... zo-zobaczysz, że polubisz...<br>Nie zdążył się niestety rozgadać, bo odciągnął go na bok nasłany przez Święckiego Pawlicki, naczelny redaktor ŤGłosu Ostrowieckiegoť. Był to mężczyzna nieprzeciętnie wysoki, barczysty, o silnym karku i wielkiej