Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
Lizety z jakichś nieznanych bliżej względów.
Na progu oficynki Lizeta, już znowu niewzruszenie spokojna, rzekła z pobłażliwą ironią:
- Założę się, że nie zrozumiałeś.
- Może być - szorstko, wbrew swemu zwyczajowi, odparł Hubert.
XII
A jednak tym razem zdawało się, że już wszystko stracone. Hubert nasunął kapelusz na głowę i zgarnął lejce.
- Ehe, paniczu, będzie już ze trzy miesiące, jak Joanna Zegadło z mężem wyjechała do tej Pery. Śladu, popiołu po nich nie zostało.
Domek, przed którym Gabi i Hubert otrzymali ten cios, stał w środku miasteczka, przy rynku. Mały sklepik z konfekcją damską i męską ozdabiał jego fronton pięknym szyldem, na którym
Lizety z jakichś nieznanych bliżej względów. <br>Na progu oficynki Lizeta, już znowu niewzruszenie spokojna, rzekła z pobłażliwą ironią: <br>- Założę się, że nie zrozumiałeś. <br>- Może być - szorstko, wbrew swemu zwyczajowi, odparł Hubert.<br>XII <br>A jednak tym razem zdawało się, że już wszystko stracone. Hubert nasunął kapelusz na głowę i zgarnął lejce. <br>- Ehe, paniczu, będzie już ze trzy miesiące, jak Joanna Zegadło z mężem wyjechała do tej Pery. Śladu, popiołu po nich nie zostało. <br>Domek, przed którym Gabi i Hubert otrzymali ten cios, stał w środku miasteczka, przy rynku. Mały sklepik z konfekcją damską i męską ozdabiał jego fronton pięknym szyldem, na którym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego