tym rzecz. On się tak nazywał... Tak go nazywaliśmy... I on wskazał wam... Wieżę Błaznów?<br>- Nie powiem, by mnie to bardzo zdziwiło. <br>- I wówczas - rzekł po chwili Szarlej, z naciskiem i znacząco - husyci z Hradca śmiałym zagonem wdarli się w ziemię kłodzką, aż pod odległy o sześć mil od granicy Frankenstein, podpalili pół podgrodzia, zdobyli hospicjum bożogrobców i Narrenturm. A wszystko to, jeśli dobrze zrozumiałem, tylko dla nas dwu. Dla mnie i dla Reynevana. Naprawdę, panie Tybaldzie Raabe, nie wiem, jak dziękować. <br>- Powody - chrząknął goliard - wnet się wyjaśnią. Cierpliwości, panie.<br>- Cierpliwość nie należy do mych największych cnót. <br>- Przyjdzie wam więc nad