latarki. Jego zabawkowe światełko, przytłumione wypłowiałym tiulem abażurka, zamieniło samotnię Galileusza w przytulny kącik, gdzie spędziłem z nim niejedną późną godzinę, zapominając o śnie. Magia dogasających kominków, tajemniczych ogników, fosforyzującego próchna, które grzeje nie wydając ciepła, samym ograniczającym świat blaskiem.<br>Ale wtedy wyszliśmy na płaski dach kredensu.<br>Dziwisz się, powiedział Galileusz, skąd tu gwiazdy, skoro jesteśmy pod samym sufitem. Ale ja tu mam system luster. Patrz, tam daleko na dole, pod oknem, stoi stolik o szklanym blacie. W nim odbija się niebo, przesyłając swój obraz przeciwległej ścianie, gdzie wisi lustro, w którym za pomocą mojej lunety oglądam gwiazdy. Możesz przekonać się