że nieważne jest, jak się mówi, tylko, co się mówi. Na co znów wtrącił Bove, że piękna mowa to rzecz główna. W końcu przyniesiono wino i rozmowa przeszła na inny temat. Dziadzia wstał i wzniósł toast:<br>- Piję zdrowie kustosza Muzeum Brytyjskiego w Londynie. <page nr=116><br>Wypito. Lucjan rzekł smętnie, patrząc na portret Goethego:<br>- Pocz-ciwiec.<br>Bove twierdził uparcie, że nie było na świecie lepszego pisarza nad Cervantesa. A Lope de Vega, Bandello i w ogóle inni, sami najgenialniejsi. Dlatego ich przyswajam językowi polskiemu. Hę.<br>- Tak, teraz tak. Powiedz mi, Lucjanie, co ty właściwie o mnie myślisz?<br>Raptem pani Bove zaczęła szlochać. Stało się