się z nią ożenił, choćby ci też i najlepszą żoną była, to wierz staremu, kością w gardle stanąłby ci tatuś i mamusia, nadęci bracia i siostry, bo to wszystko takie głupie, żeby się miało za coś lepszego od ciebie. Daj jej pokój, mówię tobie, ot wiesz co, wyswatam ci Wojciechową Jagnę albo Kaśkę po Jędrzeju?... <br>Ale zakochanemu prawić, ażeby dał spokój, to tak, jakbyś choremu chciał doradzić, żeby nie miewał gorączki. Jaś wiedział tylko jedno: że bez Małgoli żyć nie może, a co dalej będzie, nie myślał. Od kłopotu i zmartwienia począł wreszcie chudnąć i blednąć. <br>"Oho - pomyślał sobie - źle! Jak