to najzupełniej zrozumiałe i naturalne. Dziś - już nie. Co się stało pomiędzy piątkiem a niedzielą?<br>Nic.<br>Nie licząc tego momentu, kiedy rzeźbił główkę lalki.<br>Czy jest możliwe, żeby jeden moment zadumy, całkowicie zresztą bezprzedmiotowej, mógł zmienić aż tyle?<br>Speszony, dziwiąc się sam sobie, Konrad dotarł prosto przed biały domek babci Jedwabińskiej.<br>Pełen wahań i obaw, zdenerwowany, wszedł do białej sieni, u wylotu której, jak impresjonistyczny obraz w ciemnej ramie, lśnił złotem i zielenią inkrustowaną kwiatami - ogródek. Pachniało pastą do podłóg i woskiem. Chłodny przeciąg zatrzasnął drzwi za plecami Konrada, te od ulicy.<br>Na pukanie do drzwi nie odpowiedział nikt. Cisza.<br>No