z doliny PandĘsziru i zrazu niepewnie, a z upływem czasu coraz niecierpliwiej domagali się od dowódców, by poprowadzili ich do szturmu.<br>Ciszę rozgwieżdżonej, ciepłej nocy zakłócał tylko wściekły jazgot świerszczy i cykad, a od czasu do czasu karabinowe serie i armatnie salwy. Morwowy sad i zrujnowaną, bezludną wioskę dzieliło od Kabulu ledwie kilkanaście kilometrów, parę godzin niespiesznego marszu.<br>Dziobiąc powietrze grubym paluchem, komendant Mustafa objaśniał sytuację na froncie. Po prawej stronie, u stóp góry, tuż za asfaltową szosą nazywaną Starą Drogą, w opustoszałej wiosce Estergendż okopali się talibowie. Przed nami rozciągały się zgliszcza miasteczka Karabagh, także zajętego przez talibów. <br>- Wieczorami podkradają