mi się trafił to go od razu prałem w pralce, razem z papierosami, zapałkami i dokumentami, bo jak się brałem do wielkiego prania to do bębna wrzucałem wszystko nie patrząc czy coś jest w kieszeniach. U Kaczora siedzieliśmy w siedmiu, może ośmiu przy stole, oglądając w telewizji "Annę Kareninę", i Kaczor, który zawsze lubił takie zagrywki zaproponował żebyśmy niczym carscy oficerowie na filmie wypijali po kieliszku i przechodzili pod stołem. Wiecie, Kaczy jest upadłym szlachciurą, choć czasami przyznaje się, że pochodzi ze starego rodu góralskiego, Kaczy-Gąsiennica, śmiechu warte, na ścianie w jego domu wiszą szable i ciupaga, stąd to jego