mi wybiły, jeszcze tam, w domu...") aż nad Zalew Wiślany, do Nowej Pasłęki. Trafił do kolonii rybaków, właśnie wrócili z połowu, rozwieszali sieci, smołowali łodzie, na jednej z nich, odwróconej do góry dnem siedział, stary rybak, twarz miał jak wyrzeźbioną w drewnie, niemal brązową od słońca i morskiego słonego wiatru. Kurzył skręta. Radca zbliżył się do niego, wyciągnął swoje papierosy. <br>- Może spróbuje pan mojego?<br>Rybak skinął głową, rzucił peta i obcasem wdeptał w ziemię, a potem niezdarnie, zgrubiałymi palcami wyjął papierosa z paczki. Tadeusz usiadł obok niego na łodzi, obaj zaciągnęli się dymem. <br>- Dla mnie te miastowe, to za letkie - odezwał