Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
pewnie przestudził się, a tu nikogo w domu, mąż na łące, Jezu drogi, dziecko ty moje...
- Gdzie go przeniesiemy? - spytał cicho Rymsza.
- Do pokoju, Boże ty mój, proszę za mną. Pan Pluska z nauczycielem zanieśli chłopca do łóżka Dziadzi Linsruma.
- Matko Boska Najświętsza, on jak nieżywy, ani okiem nie spojrzy. Ludzie, co robić, ludzie?...

14. Polek odbywał daleką podróż. Szedł nieustannie przez jakieś moczary i bagna, nie kończące się rojsty. Z najwyższym trudem wydobywał stopy ze spoistej mazi, ostatecznym, nadludzkim wysiłkiem uwalniał się z męczącej, namolnej uwięzi, aby przy następnym kroku zapaść się ponownie w beznadzieję. I nie ten wysiłek fizyczny
pewnie przestudził się, a tu nikogo w domu, mąż na łące, Jezu drogi, dziecko ty moje...<br>- Gdzie go przeniesiemy? - spytał cicho Rymsza.<br>- Do pokoju, Boże ty mój, proszę za mną. Pan Pluska z nauczycielem zanieśli chłopca do łóżka Dziadzi Linsruma.<br>- Matko Boska Najświętsza, on jak nieżywy, ani okiem nie spojrzy. Ludzie, co robić, ludzie?...<br><br> 14. Polek odbywał daleką podróż. Szedł nieustannie przez jakieś moczary i bagna, nie kończące się rojsty. Z najwyższym trudem wydobywał stopy ze spoistej mazi, ostatecznym, nadludzkim wysiłkiem uwalniał się z męczącej, namolnej uwięzi, aby przy następnym kroku zapaść się ponownie w beznadzieję. I nie ten wysiłek fizyczny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego