swoim pokoju, tym samym, w którym przeżył większość życia, regał, biureczko, wersalka, wszystko jak co dzień, wstaje, włącza radio, rozsuwa zasłony, nakłada kapcie, chce iść do łazienki i dopiero wtedy dostrzega, że nie ma drzwi, wszystko jest na swoim miejscu, tylko drzwi zniknęły, tam gdzie były, wisi teraz obrazek z Matką Boską, jednolita ściana, rozgląda się, może są gdzie indziej, ale nie ma, jeszcze wczoraj tu były, a dziś ani śladu, może rodzice postanowili je przenieść w inne miejsce, zaraz wykują drugie, ta ściana pewnie jeszcze mokra od farby, podchodzi do niej, ale nie, jest sucha, nawet lekko przykurzona, jakby tu stała