i pomost, myślała tak intensywnie, że pot wystąpił na jej czoło. Była oblepiona pajęczyną i suchymi badylami, w sandałach chlupotało jej błoto, lecz nie zważała na te drobiazgi:<br>Stanęła za pniem drzewa na pustej w tej chwili drodze. Po jakimś czasie zza hangaru wyłoniły się dwie sylwetki - Srebrnej i Tyrolczyka. Oboje szli w milczeniu. Przecięli wolno szosę, rozejrzeli się uważnie, a potem znikli w zaroślach, w tym samym miejscu, co poprzednio malarz.<br><gap reason="sampling"><br>Usiedli pod osłonecznioną kolumną. Mandżaro wodził palcem po zatartych nieco liniach planu.<br> - Wszystko się zgadza. Widzisz, tu się zaczynają schodki, a potem korytarz znaczony przekreślonymi kwadratami, a tam korytarz