jej dość beznadziejnie z zadartą ku górze głową, Lesio wpadł w bagno, z którego dopomógł mu wydostać się paniczny lęk, przypomniał sobie bowiem zasłyszaną niegdyś opowieść o utopionej w bagnie krowie. Dążąc dalej przez bezdroża przewrócił się kilkakrotnie, wszedł prawie do pasa w jakąś wodę i całkowicie stracił poczucie kierunku. Okropna myśl, że tamci, czekający na przejeździe, gotowi zniecierpliwić się i odjechać bez niego, dodawała mu sił i powodowała szybsze przedzieranie się przez zarośla i mokradła. Po straszliwych, nieskończonych wysiłkach poczuł pod nogami suchy grunt, co go nieco pocieszyło, niepokojące było tylko to, że nie miał zielonego pojęcia, gdzie się razem