Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
zdarzają się chwile takiej radości. Za dni trudu, karki przygięte do ziemi, za dłonie prawie przyrośnięte do radła, za plecy pocięte batogami zarządców. Teraz o tym nie pamiętali. Czeladź bez żadnych praw, przyprowadzona na turniej przez swych panów. Kmiecie, wolni, choć ciężko pracujący, by odrobić daninę dla bana i Miasta Os. Kupcy płacący wielkie podatki, rzemieślnicy pracujący dla dworu. Nienawidzili Gniazda i Szerszeni. Nie znosili najemników bana zabierających im zboże, miód i skóry, zajmujących najlepsze pola, chciwych i okrutnych. Bana się bali, bana szanowali, bana kochali. Ban był gdzieś daleko, ponad nimi, ponad tym wszystkim. Ponad ich nędzą i głodem, cierpieniem
zdarzają się chwile takiej radości. Za dni trudu, karki przygięte do ziemi, za dłonie prawie przyrośnięte do radła, za plecy pocięte batogami zarządców. Teraz o tym nie pamiętali. Czeladź bez żadnych praw, przyprowadzona na turniej przez swych panów. Kmiecie, wolni, choć ciężko pracujący, by odrobić daninę dla <orig>bana</> i Miasta Os. Kupcy płacący wielkie podatki, rzemieślnicy pracujący dla dworu. Nienawidzili Gniazda i Szerszeni. Nie znosili najemników <orig>bana</> zabierających im zboże, miód i skóry, zajmujących najlepsze pola, chciwych i okrutnych. <orig>Bana</> się <orig>bali</>, <orig>bana</> szanowali, <orig>bana</> kochali. <orig>Ban</> był gdzieś daleko, ponad nimi, ponad tym wszystkim. Ponad ich nędzą i głodem, cierpieniem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego