Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
ujmie zagonka? Niech ta. Jutro będą się użerać o ów zagon, zaklinać Bożym Słowem, że własny, że tak ma być. Jutro, za dnia. Teraz przyszedł czas żniwa, zboże sypie, kosić trzeba, póki sucho, dopóki nie pada. Grzech śmiertelny, grzech ciężki na sumieniu zostawić chleb na polu, żeby czekał. Głodem by Pan Bóg skarał wszystkich, cały maleński naród.
- Wracamy - trąciła Surmę Marta. Ujęła go pod ramię. Było wilgotne. On ma około sześćdziesiątki, nie przywykł do fizycznego wysiłku. Kosił z osiem godzin, bez odpoczynku, prawie bez klepania kosy. - Chodźmy, może Gawlikowa ma kwaterkę zsiadłego mleka, zimnego, z lodowni.
- Ady czas - poparła ją kucharka. - Ony
ujmie zagonka? Niech ta. Jutro będą się użerać o ów zagon, zaklinać Bożym Słowem, że własny, że tak ma być. Jutro, za dnia. Teraz przyszedł czas żniwa, zboże sypie, kosić trzeba, póki sucho, dopóki nie pada. Grzech śmiertelny, grzech ciężki na sumieniu zostawić chleb na polu, żeby czekał. Głodem by Pan Bóg skarał wszystkich, cały maleński naród.<br> - Wracamy - trąciła Surmę Marta. Ujęła go pod ramię. Było wilgotne. On ma około sześćdziesiątki, nie przywykł do fizycznego wysiłku. Kosił z osiem godzin, bez odpoczynku, prawie bez klepania kosy. - Chodźmy, może Gawlikowa ma kwaterkę zsiadłego mleka, zimnego, z lodowni.<br> - Ady czas - poparła ją kucharka. - Ony
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego