Typ tekstu: Książka
Autor: Chmielewska Joanna
Tytuł: Całe zdanie nieboszczyka
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 1969
Będę musiał wyjechać na jakieś dwa albo trzy dni. Zaniedbałem przez ciebie moje obowiąki.
- Jakie obowiązki? - spytałam z roztargnieniem, zaabsorbowana wybrykami imaginacji.
- Mam głupią sprawę do załatwienia. Zdradzę ci tę tajemnicę, ale zatrzymaj to przy sobie. Powinienem szukać jednej baby.
- Co...?
- Jednej baby. Muszę ją znaleźć. Mój szef mi kazał.
Piorun z pogodnego, błękitnego nieba trzasnął w czarną lawę u moich stóp. Gwałtownie usiłując złapać oddech, pomyślałam jeszcze rozpaczliwie, że to chyba niemożliwe, zwariowałam, mam obsesję...
- Jakiej... baby... - spytałam słabo, z nadzieją, że w moim głosie nie słychać paniki.
- Jednej koszmarnej baby, której w ogóle nie znam. Bladej jak trup, zremautyzowanej
Będę musiał wyjechać na jakieś dwa albo trzy dni. Zaniedbałem przez ciebie moje obowiąki.<br>- Jakie obowiązki? - spytałam z roztargnieniem, zaabsorbowana wybrykami imaginacji.<br>- Mam głupią sprawę do załatwienia. Zdradzę ci tę tajemnicę, ale zatrzymaj to przy sobie. Powinienem szukać jednej baby.<br>- Co...?<br>- Jednej baby. Muszę ją znaleźć. Mój szef mi kazał.<br>Piorun z pogodnego, błękitnego nieba trzasnął w czarną lawę u moich stóp. Gwałtownie usiłując złapać oddech, pomyślałam jeszcze rozpaczliwie, że to chyba niemożliwe, zwariowałam, mam obsesję...<br>- Jakiej... baby... - spytałam słabo, z nadzieją, że w moim głosie nie słychać paniki.<br>- Jednej koszmarnej baby, której w ogóle nie znam. Bladej jak trup, zremautyzowanej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego