aresztujemy Jakuba B., tamten się wystraszy i ucieknie, a my nie wiemy nawet, gdzie go szukać.</><br><q>- Nie udało się go zidentyfikować?</> - zapytał prokurator.<br><q>- Niestety, nie.</><br>Cztery dni później, w sobotę, wywiadowcy powiadomili komisarza, że Jakub B., śledzony bez przerwy uczeń technikum elektrycznego, wybrał się na dyskotekę do wsi L. Górna. Pół godziny później komisarz znalazł się w miejscu, którego nigdy przedtem nie widział. Dyskoteka znajdowała się w zwyczajnej stodole, pokrytej eternitową dachówką "karpiówką", wstęp kosztował tylko pięć złotych, był bufet z piwem i winem i głośna, zbyt głośna dla uszu komisarza muzyka techno, przy której podrygiwali rytmicznie długowłosi i krótko ostrzyżeni