Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 50
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
w porządku.
Ale korytarz dzień i noc oświetlony trupim światłem jest upiorny, kilometrowy a więc nieskończony.
Nie wiadomo z daleka, kto nadchodzi z głębi literackich czeluści.
Poeta z Petersburga? Prozaik z Wiednia? Scenarzysta z Birmy? Bajkopisarka z Seulu? Maleńki liryk z Japonii? Tym razem jest to dramaturg z Botswany. - ((...)) - mówi.
Potakuję uprzejmie, ale nie ciągnę rytualnej pogawędki na temat naszego korytarza, który jednym przypomina szpital, innym więzienie, jeszcze innym powieści Kafki, a który mnie osobiście kojarzy się z fantasmagorycznymi wnętrzami widmowego pensjonatu z filmu "Lśnienie".
Być może z uporem godnym lepszej sprawy próbuję opisać ten korytarz, ale, prawdę powiedziawszy, monstrualna sień
w porządku.<br>Ale korytarz dzień i noc oświetlony trupim światłem jest upiorny, kilometrowy a więc nieskończony.<br>Nie wiadomo z daleka, kto nadchodzi z głębi literackich czeluści.<br>Poeta z Petersburga? Prozaik z Wiednia? Scenarzysta z Birmy? &lt;orig&gt;Bajkopisarka&lt;/&gt; z Seulu? Maleńki liryk z Japonii? Tym razem jest to dramaturg z Botswany. - ((...)) - mówi.<br>Potakuję uprzejmie, ale nie ciągnę rytualnej pogawędki na temat naszego korytarza, który jednym przypomina szpital, innym więzienie, jeszcze innym powieści Kafki, a który mnie osobiście kojarzy się z fantasmagorycznymi wnętrzami widmowego pensjonatu z filmu "Lśnienie".<br>Być może z uporem godnym lepszej sprawy próbuję opisać ten korytarz, ale, prawdę powiedziawszy, monstrualna sień
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego