odwagą wyłamać się z tej obręczy, którą nam gwałtem narzucono - zwróciła się ku niemu, czuł jej dłoń oblepioną piaskiem wspartą na udzie.<br>- Nie narzucono, chyba że gwałtem nazwiesz miejsce urodzenia, język i los, który powinnaś dzielić z innymi. Resztę obowiązków podjęliśmy dobrowolnie i wiesz dobrze, że to cząstka nas samych.<br>- Prymitywne więzy krwi - opuściła głowę niechętnie.<br>- Nie. Mówię o najgłębszej wspólnocie ze światem zastanym przy urodzeniu, który powinniśmy przetwarzać, zmieniać.<br>Dobiegał z daleka chwiejny tryl wygrywany na piszczałce. U stóp osypiska, między przechylonymi palmami kokosowymi, ciemniał tors kuglarza grającego swoją piosenkę. Wyglądał jak bez głowy, bo jego białawy turban zlewał się