pętle na nich robię,<br>Z nich jedną mam na sobie,<br>A druga pętla taka<br>Oplata grzbiet rumaka.<br>Wyprężył rumak grzbiet<br>I pocwałował wnet.<br>Sznur górą przerzucony,<br>Koń ciągnie z jednej strony,<br>A z drugiej wraz ze sznurem<br>Ja się unoszę w górę -<br>Nim jeszcze błyśnie świt<br>Dostanę się na szczyt.<br><br>Rwie naprzód rumak chyży,<br>Mnie wciąga coraz wyżej,<br>Obijam się o mury<br>I widzę, patrząc z góry,<br>Że koń mój poprzez mgły<br>Nie większy jest od pchły.<br><br>Migają piętra wieży,<br>Czupryna mi się jeży,<br>Bo lęk mam nieustanny,<br>Czy dotrę do Joanny?<br>Lecz oto już jej twarz.<br>"Stój koniu! Dokąd gnasz