skrętów, niemal prostopadle.<br>Ksiądz dzierżąc ostrożnie lampę wspinał się pierwszy, ja za nim, za mną Ojciec.<br>Nagle bose pięty Księdza umknęły mi sprzed oczu - i już staliśmy na równej podłodze, w sześciokątnym pomieszczeniu.<br>Przez dwa małe okienka wdzierało się nikłe światło księżycowej nocy.<br>Najpierw, gdy płomyk lampy opanował półmrok, zobaczyłem Sabinę.<br>Nie obróciła się do nas, jakby nie dosłyszała naszego wejścia, jakby nie zauważyła, że jest tu teraz prawie jasno.<br>Stanąłem tak, żeby widzieć ją lepiej.<br>Ach, jak ja lubiłem na nią patrzeć.<br>Jaka była piękna.<br>Rozczesane na noc włosy spadały jej na ramiona, bielejące w owalnym wycięciu ciemnej bluzki.<br>Blask