lat, gdy poczuł tę niezwykłą potrzebę.<br>Los był dla niego sprawiedliwy. Samowałow nigdy nie zaznał przymusu, chyba że w dzieciństwie, ale to było tak dawno, że zdążył na dobre zapomnieć. Robił, co chciał, wędrował, kędy chciał, miał to, na czym mu zależało. Prócz Ninoczki, ale prędzej czy później zdobędzie ją. Skrytą radością napawało go przeświadczenie, że w każdej chwili może, jeśli tylko napadnie go ochota, znaleźć się w innych stronach, wśród innych ludzi, nowych krajobrazów, w zakątku ziemi, którego jeszcze nie oglądał. Sam się dziwił, skąd w nim, potomku chłopów ukraińskich, przywiązanych do własnego spłachcia czarnej gleby, wziął się nieposkromiony duch