na krakowskie wesele! <br>W zeszły wtorek powiedział: "Poderwałem dziewczynę. Z polibudy". Myślałem: wiadomo, John Cage - muzyka serialna. A tu nic z "serii". Mozart. Finezja i wdzięk. <br><br>Wokół gwar, szarpią, ciągną, ściskają, Zośka całuje mnie w oba policzki:<br>- Jędrek, na medal! <br>- Stary, ty już możesz spokojnie spać. <br>- Za szybko leciałem. <br>Widzę Tatę. <br>- Panie profesorze... <br>- Cóżeś tak przegalopował finale? Gonił cię kto? <br>- Nerwy, panie profesorze... <br>- To nie "wyścig pokoju". <br>Tata gderze, ale czuję, że jest ze mnie rad. Zerkam jeszcze raz na estradę: czarne skrzydło Steinwaya, nad nim białe popiersie, czerwone róże - i... słyszę właściwe tempo finale. Wściekły na siebie za ten galop