Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
wynagrodzą hojność "Ocioszyńskiego", "Kuźnicy" i japońskich przyjaciół).
Przysiadam na pokładzie. Dopiero teraz mogę trochę odetchnąć. Czuję to, co można określić może nie jako chorobę, ale dokuczliwość pierwszego dnia w morzu - szum w głowie, uczucie mdłości, zmęczenie. Inna rzecz, gdyby człowiek się po bożemu wyspał, spakował kilka dni naprzód, przygotował staranniej. Toby musiał stać jeszcze w Yokosuka ze trzy dni - przerywa logika, ukracając malkontenctwo. Jedź, bracie, i nie marudź. Boli główka, to weź proszek. Akurat - odpowiadam. Przeharowałem się i nadenerwowałem, ale to nie powód, by otwierać aptekę. Przyszło, to i przejdzie. Jutro będę OK.
Mijamy się z kilkoma statkami, idą tak jak
wynagrodzą hojność "Ocioszyńskiego", "Kuźnicy" i japońskich przyjaciół).<br> Przysiadam na pokładzie. Dopiero teraz mogę trochę odetchnąć. Czuję to, co można określić może nie jako chorobę, ale dokuczliwość pierwszego dnia w morzu - szum w głowie, uczucie mdłości, zmęczenie. Inna rzecz, gdyby człowiek się po bożemu wyspał, spakował kilka dni naprzód, przygotował staranniej. Toby musiał stać jeszcze w Yokosuka ze trzy dni - przerywa logika, ukracając malkontenctwo. Jedź, bracie, i nie marudź. Boli główka, to weź proszek. Akurat - odpowiadam. Przeharowałem się i nadenerwowałem, ale to nie powód, by otwierać aptekę. Przyszło, to i przejdzie. Jutro będę OK.<br> Mijamy się z kilkoma statkami, idą tak jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego