Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
jest dziewięćdziesiąt sześć. Prawie sto. Sto mil na dobę. Pięć tysięcy mil przez sto - to pięćdziesiąt dni do Kalifornii, mam ich za sobą czterdzieści, powinno zostać dziesięć. Powinno...
Horie zabrał ze sobą parasol od słońca, ja okulary słoneczne. Wszystko to potrzebne jak cyborgowi środki antykoncepcyjne. Nawet nie śmieszy mnie to.
Walę się w koi. Chlupie! Gazet już dawno zabrakło. Nic dziwnego, jeśli zużywałem po kilka egzemplarzy dziennie. Przypomina mi się historyjka z "Kon-Tiki". Heyerdahl pisze, że któregoś dnia urządzili konkurs na najsuchszy śpiwór. Wygrał Haugland, bo w jego śpiworze nie chlupało. Rozumiem ich doskonale, choć zapewne oni nie zrozumieliby mnie - żeglowali
jest dziewięćdziesiąt sześć. Prawie sto. Sto mil na dobę. Pięć tysięcy mil przez sto - to pięćdziesiąt dni do Kalifornii, mam ich za sobą czterdzieści, powinno zostać dziesięć. Powinno...<br> Horie zabrał ze sobą parasol od słońca, ja okulary słoneczne. Wszystko to potrzebne jak cyborgowi środki antykoncepcyjne. Nawet nie śmieszy mnie to.<br> Walę się w koi. Chlupie! Gazet już dawno zabrakło. Nic dziwnego, jeśli zużywałem po kilka egzemplarzy dziennie. Przypomina mi się historyjka z "Kon-Tiki". Heyerdahl pisze, że któregoś dnia urządzili konkurs na najsuchszy śpiwór. Wygrał Haugland, bo w jego śpiworze nie chlupało. Rozumiem ich doskonale, choć zapewne oni nie zrozumieliby mnie - żeglowali
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego