Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Bojarka... Jak to było dawno... Miałem wrażenie, że od tego czasu upłynęły wieki... Kogo wspominała Palina? Czyżby mnie i siebie? Czy raczej dwie inne istoty, które nam obojgu już stały się obce?

- Polina, spóźnię się na obiad... Muszę już iść... Zawsze marzyłaś o wielkim mieście, o Kijowie, a teraz wspominasz Wielkie Łuki... Twoje dziecko pewno będzie podobne do ciebie... Powinnaś być szczęśliwa.

- O, tak! Powinnam! Chodźmy! Zmieniłeś się bardzo. Mówisz jak dorosły mężczyzna...

Pożegnaliśmy się na rogu Funduklejewskiej bez słowa i bez uśmiechu.

W domu było już po obiedzie. Nie wspomniałem o spotkaniu z Poliną. Skłamałem, że lekcje trwały dłużej, bo kilku
Bojarka... Jak to było dawno... Miałem wrażenie, że od tego czasu upłynęły wieki... Kogo wspominała Palina? Czyżby mnie i siebie? Czy raczej dwie inne istoty, które nam obojgu już stały się obce?<br><br>- Polina, spóźnię się na obiad... Muszę już iść... Zawsze marzyłaś o wielkim mieście, o Kijowie, a teraz wspominasz Wielkie Łuki... Twoje dziecko pewno będzie podobne do ciebie... Powinnaś być szczęśliwa.<br><br>- O, tak! Powinnam! Chodźmy! Zmieniłeś się bardzo. Mówisz jak dorosły mężczyzna...<br><br>Pożegnaliśmy się na rogu Funduklejewskiej bez słowa i bez uśmiechu.<br><br>W domu było już po obiedzie. Nie wspomniałem o spotkaniu z Poliną. Skłamałem, że lekcje trwały dłużej, bo kilku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego