oka wydawało się, że także są martwi. Szczęściem byli tylko ranni i zszokowani. Reszta ciekawskich wyszła z opresji cało. Czmychnęli więc i do wieczora nie można było ich odnaleźć. Gwieździk, gdy przekonał się, że chłopcy żyją, nie zatrzymał się prawie nad nimi. Ruszył ku stajniom, zaprzągł do wozu swoje gniade... Wóz wymoszczono słomą, baby położyły poduchy, ułożono chłopaków. Gwieździk ruszył z kopyta do Rawy. Podczas całego zdarzenia Mielczarka nie było w Maleniu, wysłano go służbowo do Regnowa. Gdy wrócił, pomstował na Gwieździkowego syna, oskarżał o zły wpływ i łobuzerkę.<br><br> - Żebyś z piekła nie wyszedł, żebyś zdechł z ran, żeby cię!<br> Gwieździkowa