Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
skoncentrować wzroku, gdyż wszystko dokoła mnie wirowało. I nagle w mózgu poczułem strumień chłodu. Oprzytomniałem. Na tapczanie, do połowy rozebrana, leżała Wanda Siennicka, jedna z naszych pielęgniarek. Spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem, a potem ukryła twarz w dłoniach. Słyszałem tylko jej urywane słowa:
- O, Boże... To straszne...
Ligenhorn powiedział spokojnie:
- Wynoś się stąd, idioto!
Zataczając się opuściłem gabinet. Nie wstępując do siebie, bez kapelusza, wybiegłem na ulicę. Pamiętam, że panowała ciemność i padał deszcz. Szedłem pieszo, aby odzyskać równowagę ducha. Więc to Wanda Siennicka! W Klinice nazywano ją Lolitą. Teraz zrozumiałem, dlaczego zawsze mnie unikała, chociaż gotów byłem okazywać jej szczególne
skoncentrować wzroku, gdyż wszystko dokoła mnie wirowało. I nagle w mózgu poczułem strumień chłodu. Oprzytomniałem. Na tapczanie, do połowy rozebrana, leżała Wanda Siennicka, jedna z naszych pielęgniarek. Spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem, a potem ukryła twarz w dłoniach. Słyszałem tylko jej urywane słowa:<br>- O, Boże... To straszne...<br>Ligenhorn powiedział spokojnie:<br>- Wynoś się stąd, idioto!<br>Zataczając się opuściłem gabinet. Nie wstępując do siebie, bez kapelusza, wybiegłem na ulicę. Pamiętam, że panowała ciemność i padał deszcz. Szedłem pieszo, aby odzyskać równowagę ducha. Więc to Wanda Siennicka! W Klinice nazywano ją Lolitą. Teraz zrozumiałem, dlaczego zawsze mnie unikała, chociaż gotów byłem okazywać jej szczególne
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego