drugą, trzecią stronę,<br>Aż się w oczach litery mącą - a treść liter<br>Płynie szybciej od życia - i któż jej nadąży?<br><br>Bluszcz wieńczy brzeg tych stronic, wiążąc się w girlandy,<br>I straszą nas ryciny: krzyż, płacząca brzoza,<br>Dziecko skryte wśród mogił i bombą zabite,<br>Tuż obok cichej, z ziemi wydartej martwicy,<br>Zadomowionej dotąd w śmierci ciemnoziemnej<br>I uśmiechniętej sucho ust swych pergaminem<br>Na myśl, że raz się żyje, lecz i raz umiera...<br><br>Wichrze, wzmóż się i szarpnij ten obraz! Błagamy<br>O następną stronicę! Winna być słoneczna,<br>Barwna jak świat po burzy, niewinnie wesoła,<br>Z wielką tęczą, z gołębiem lecącym pod tęczą<br>Jak