przypadkiem Włodzio i Marianne rzeczywiście nie robią sobie jakichś głupich dowcipów. Słuchając moich subtelności, Zosia miała wyraz twarzy pełen potępienia i niesmaku.<br>- To ty się przestań wygłupiać! - warknęłam wściekle do Alicji. - Włodzio i Marianne nie żyją, do cholery, masz nowe zwłoki w domu, do diabła, dzwoń na policję!!!<br>Alicję zatchnęło.<br>- Żartujesz - powiedziała mechanicznie.<br>- Wszyscy tu żartujemy jak szatany! Edek pierwszy zaczął!<br>- Jak to, nie żyją... Oboje? Jesteś pewna, że nie żyją?!<br>- Oboje. Zosia też jest pewna. Całkiem dokładnie nie żyją oboje.<br>- Na litość boską, co się stało?! Samochodem...?! Jakaś katastrofa?!<br>- Jaka tam katastrofa, to znaczy, owszem, ogólnie biorąc, katastrofa. Nie wiemy