Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 1 (149)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
się coś, co zniweczyło hipotezę aspiranta Włodzimierza T.
Dokładnie w miesiąc po tym, jak Sławomir Z. przedstawił tutejszym przedsiębiorcom ofertę "nie do odrzucenia", w hurtowni z glazurą i armaturą łazienkową "Fragiles", której właścicielem był Arkadiusz R., podłożono bombę. Straty nie były wielkie, właściciel oszacował je wstępnie na cztery tysiące złotych. Zaskakujące było co innego: hurtownia "Fragiles" (Sławomir Z. zapamiętał ją, ponieważ kiedy czekał na wejście do gabinetu szefa, sekretarka poczęstowała go kawą) należała do tych, gdzie zgodzono się wynająć "ochronę". Właściciel wahał się, cmokał, coś tam obliczał, ale w końcu się zgodził, chociaż bardzo niechętnie.
To było bez wątpienia ostrzeżenie. Pytanie
się coś, co zniweczyło hipotezę aspiranta Włodzimierza T.<br>Dokładnie w miesiąc po tym, jak Sławomir Z. przedstawił tutejszym przedsiębiorcom ofertę &lt;q&gt;"nie do odrzucenia"&lt;/&gt;, w hurtowni z glazurą i armaturą łazienkową "Fragiles", której właścicielem był Arkadiusz R., podłożono bombę. Straty nie były wielkie, właściciel oszacował je wstępnie na cztery tysiące złotych. Zaskakujące było co innego: hurtownia "Fragiles" (Sławomir Z. zapamiętał ją, ponieważ kiedy czekał na wejście do gabinetu szefa, sekretarka poczęstowała go kawą) należała do tych, gdzie zgodzono się wynająć "ochronę". Właściciel wahał się, cmokał, coś tam obliczał, ale w końcu się zgodził, chociaż bardzo niechętnie.<br>To było bez wątpienia ostrzeżenie. Pytanie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego