kalifornijskich ulicach. Gdzież nam, białym, do ich fascynującej urody!<br> Dzieci państwa Fujimori zostają oczywiście na noc, wracamy więc tylko we trójkę. Patrząc na ciemne, puste, tajemnicze uliczki Jokohamy, życzę w duchu, aby los dobry sprawił, by śpiąca hebanowłosa dzieciarnia tego miasta pozostawała tak bardzo japońska, jak to jest tylko możliwe.<br> Zasunięty drewnianym parawanem jak w betlejemskiej stajence, tonąc w miękkościach, usypiam szybko, myśląc o tym, że w Polsce ludzie właśnie łamią się opłatkiem, a w Kalifornii pewna dziewczyna pędzi higwayem sto mil do Santa Cruz, by wraz z June i Johnem - najwspanialszymi ludźmi pod słońcem - spędzić święta z prawdziwą choinką, opalając