chcę iść do lotnictwa, mam znajomego majora w Dęblinie, powinien mi ułatwić. Jak myślisz, uda się? Drugi, zamiast odpowiedzieć, przyłożył palec do ust i prychnął: -Achtung, Feind hört mit. Roześmieli się wszyscy, tamci i oni. Wstali, aby lepiej przyjrzeć się wyrostkowi rzucającemu kaczki na wodzie. Ten od lotnictwa rozmarzył się: - Zobacz, jaka z tej Jassmontowej dekoracyjna kobieta. Pierwsza klasa. - Ten od egipskiego westchnął.<br>Zaczepił ich staruszek, jakiś kolejny krewny Róży, weteran wojny japońskiej i oblężenia Port Arthur, poznali się podczas poprzedniej wizyty we Wrzosowie. Serdecznie uścisnął dłoń Jassmonta, Różę pocałował w rękę. Podkręcając długie, siwe, kozackie wąsy zamrugał powiekami. - Panie Jassmont