Typ tekstu: Książka
Autor: Krystian Lupa
Tytuł: Podglądania
Rok: 2003
Potem zaczęły się tańce... Tańczyli i mnie zapraszali do tańca. Jakby nie chcieli widzieć różnicy wieku, jakby chcieli złączyć się z moją pretensją do młodości, którą musieli widać u mnie wyczuć. To była ich ukochana zwariowana płyta, mogli tańczyć w zapamiętaniu i śpiewać wniebogłosy. Był to z pewnością rytuał magiczny, aczkolwiek nie potrafili się wyrwać z dyżurnego dyskotekowego schematu... Ale nie... przecież się wyrywali! To zasadzka, że i ja musiałem z nimi tańczyć na tę - wiadomą - intencję. To była dla nich magiczna rękojmia, zaklęcie - rodzaj cyrografu podpisanego własną młodością. Jeszcze chwila, a gnany jakąś magiczną, właśnie magiczną kontynuacją, w którą już
Potem zaczęły się tańce... Tańczyli i mnie zapraszali do tańca. Jakby nie chcieli widzieć różnicy wieku, jakby chcieli złączyć się z moją pretensją do młodości, którą musieli widać u mnie wyczuć. To była ich ukochana zwariowana płyta, mogli tańczyć w zapamiętaniu i śpiewać wniebogłosy. Był to z pewnością rytuał magiczny, aczkolwiek nie potrafili się wyrwać z dyżurnego dyskotekowego schematu... Ale nie... przecież się wyrywali! To zasadzka, że i ja musiałem z nimi tańczyć na tę - wiadomą - intencję. To była dla nich magiczna rękojmia, zaklęcie - rodzaj cyrografu podpisanego własną młodością. Jeszcze chwila, a gnany jakąś magiczną, właśnie magiczną kontynuacją, w którą już
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego