Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 8
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
się w stanie śpiączki. Po wyleczeniu wrócił do skoków, ale już na krótko i po zakończeniu kariery został trenerem w "swoim" klubie, czyli w "Wiśle". Szczególnie ciepło wspomina swojego trenera - Mariana Woynę-Orlewicza, który zawodnikom wkładał cegły do plecaka, gdy szli nocą na zgrupowanie na Kondratową. Był dla zawodników wielkim autorytetem jako zawodnik i trener.
Przed olimpiadą na tzw. "pierwszym śniegu" trenowaliśmy na Kondratowej. Robiliśmy tam sobie skocznię terenową ze śniegu i na niej skakaliśmy. Taką samą skocznię robiliśmy w Pięciu Stawach Polskich, a biegaliśmy po stawie. Trenowaliśmy w Pięciu Stawach i byliśmy na przewyższeniu (na dużej wysokości). Nikt wtedy sobie
się w stanie śpiączki. Po wyleczeniu wrócił do skoków, ale już na krótko i po zakończeniu kariery został trenerem w "swoim" klubie, czyli w "Wiśle". Szczególnie ciepło wspomina swojego trenera - Mariana Woynę-Orlewicza, który zawodnikom wkładał cegły do plecaka, gdy szli nocą na zgrupowanie na Kondratową. Był dla zawodników wielkim autorytetem jako zawodnik i trener.<br>Przed olimpiadą na tzw. "pierwszym śniegu" trenowaliśmy na Kondratowej. Robiliśmy tam sobie skocznię terenową ze śniegu i na niej skakaliśmy. Taką samą skocznię robiliśmy w Pięciu Stawach Polskich, a biegaliśmy po stawie. Trenowaliśmy w Pięciu Stawach i byliśmy na przewyższeniu (na dużej wysokości). Nikt wtedy sobie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego