kraju o tym "wspólnym pokoju" bardzo dużo, bodaj że o wiele za dużo i przeważnie bardzo niedokładnie, a niekiedy powierzchownie i kłamliwie, w czym brylował, oczywiście, Mrozowski.<br>Pamięć ludzka jest zawodna. Nie można jej zaufać całkowicie. Na początku marca 1934 odbył się w Warszawie wielki wieczór poetycki, nazwany bojowo "Najazdem awangardy". Organizował go tygodnik młodo-legionowy, "Państwo Pracy", pod protektoratem Kadena-Bandrowskiego. We wszystkich bez wyjątku wspomnieniach, także w pierwszym tomie "Pół wieku" Putramenta, czytam o moim osobistym w tym wieczorze udziale. Wszyscy są zgodni w powtarzaniu tej pomyłki. W "najeździe" udziału nie brałem i brać nie mogłem, bo dwa dni