ujrzał pucołowatą, lśniącą od potu twarz Bronka, który stał pod płotem, z oczami na wierzch wywalonymi z przerażenia i liśćmi we włosach. Jerzy powstrzymał oddech.<br>Cisza panowała dokoła, tylko z wnętrza szkoły dolatywały odgłosy kroków Katarzyny, a przed domem nauczycielki śmiały się jak szalone.<br>Bronek zdawał się uspokajać, wodził dookoła bacznym wzrokiem, w końcu obciągnął kurtkę i cicho na palcach ruszył w kierunku północnej ściany domu, kryjąc się za krzakami malin i pniami drzew. Posuwając się na swoim stryszku, Jerzy dojrzał, jak Bronek dotarł w końcu do okien ich klasy i... tu spotkał Jerzego wielki zawód.<br>Zamiast wskoczyć przez okno, Bronek