Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
tym - spokój. Na dachu postawiłem sobie teleskop. Tak daleko od miasta w bezchmurne noce widać najmniejsze zmarszczki na twarzy nieba.
*
- Toż to sam pan Hunt, zaszczyconym, zaszczyconym.
- Ach, widzę, że humor dopisuje.
- Czemuż miałby nie dopisywać? Z góry się cieszę na tę zabawę. Wprost nie mogę się doczekać: jakiż to bat pan na mnie wyciągnie?
- Bat? Po co mi bat? Może pan wierzyć lub nie, lecz pana poprzednicy współpracowali dobrowolnie.
- Jak rozumiem, również porwano ich za ich zgodą. Czy też może to ja jeden trafiłem tu tym sposobem? Co to, ja z Księżyca spadłem? Pan zapewne jest szkolony psycholog po ciężkich
tym - spokój. Na dachu postawiłem sobie teleskop. Tak daleko od miasta w bezchmurne noce widać najmniejsze zmarszczki na twarzy nieba. <br>*<br>- Toż to sam pan Hunt, zaszczyconym, zaszczyconym.<br>- Ach, widzę, że humor dopisuje.<br>- Czemuż miałby nie dopisywać? Z góry się cieszę na tę zabawę. Wprost nie mogę się doczekać: jakiż to bat pan na mnie wyciągnie?<br>- Bat? Po co mi bat? Może pan wierzyć lub nie, lecz pana poprzednicy współpracowali dobrowolnie.<br>- Jak rozumiem, również porwano ich za ich zgodą. Czy też może to ja jeden trafiłem tu tym sposobem? Co to, ja z Księżyca spadłem? Pan zapewne jest szkolony psycholog po ciężkich
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego