mnie w końcu wyrzucą z pracy...<br><br>***<br><br>Dzień spędzony w Angleterre dostarczył zarówno Pawłowi, jak i mnie nader nikłych wrażeń. Zabawialiśmy się odgadywaniem, kto z plączących się po hotelu gości jest milionerem, a kto zwyczajnym człowiekiem, posiłki spożywaliśmy na zmianę w najbliższym kiosku z parówkami i zastanawialiśmy się, jak uniknąć trucizny, bez wątpienia obficie rozsianej po całym domu, oraz jak nazwać doświadczalne zwierzę, które, zdaniem Pawła, lada chwila zostanie odkopane w grobowcu, żeby nie urazić uczuć Alicji. Pod wieczór porzuciliśmy posterunek i wróciliśmy do Aller<symbol desc="oslash">d, nie doczekawszy się czarnego faceta, przepełnieni do niego żywą niechęcią.<br>W domu obecni już byli wszyscy. Bobuś i