Anglia.</><br><who4>- Nie wiedziałam, kim jest, powiedziała, że zajmuje się public relations i ma na imię Tania. Pierwszy artykuł, który ukazał w "Daily Mail", był podpisany właśnie tak. Oczywiście ubarwiony garścią zmyślonych informacji, że marzę, żeby spędzać z nim więcej czasu, ale oboje jesteśmy bardzo zajęci i tak dalej. Co zadziwiające, bezbłędnie napisali moje nazwisko. Następnego dnia ruszyła lawina. Zaczęli do mnie dzwonić chyba wszyscy znajomi, których poznałam przez ostatnie 10 lat. Nie sądziłam, że tyle ludzi czyta brukowce. Dzwonili niestety nie tylko oni. Nagle okazało się, że prawie wszystkie gazety zdobyły numer mojego telefonu komórkowego. Przed drzwiami mojego domu koczowali paparazzi